lis 19 2002

Mieć Morrisona za szósty zmysł <:D


Komentarze: 2

OK mówcie sobie co chcecie <:D ale jestem bardzo szczęśliwa i już :D Dzień był smętny... Nic mi się nie chciało... Przy życiu utrzymywała mnie nadzieja, że Braciszek przyjdzie... Myślałam, że <jak to zwykle we wtorki> przyjdzie po tomka po szóstej lekcji, ale go nie było. Zrezygnowana do cna poszłam na etykę. Siedziałam zamyślona i obojętna na wszelkie bodźce zewnętrzne, aż przemknęło mi przez głowę: "Przyjdzie, zejdzie do sztni i się bardzo ucieszysz." Pomyślałam, że może Jim mógłby mi pomóc więc poprosiłam Go, żeby jakoś Marka ściągnął. No ale wiadomo, przymrużyłam na to oko. Schodzę do szatni, zapomniałam o całej sprawie, wyżywam się na drzwiach do szatni... I Coś mi kazało spojrzeć w lewo... PŁOMYCZEK!!! TAK TAK TAK!!! Już jest OK i mi wesoło jestem szczęśliwa w końcu nie na codzień ktoś tak wartościowy prosi cię żebyś została jego siostrą <:D No i jestem bardzo happy no i to że przyszedł w stu procentach pokryło się z moją wizją :D a teraz do czwartku czekać :/ No cóż, taka jest cena jaką płacę za świetne chwile spędzone z Nim i wszystkimi przyjaciółmi...

kocmouszek : :
Kocmouszek
22 listopada 2002, 00:14
:/ Ja polegam na Morrisonie, wiem że mogę mu zaufać i chociaż on mnie ani nie wyśmieje ani nie oleje :/
Arbhaal
21 listopada 2002, 21:27
Nie no bez przesady..nie jestem znowu taki wartościowy... Kurcze...duchowie przodków pojawiają Ci się w postaci Morissona..fajnie :D Mój duch opiekuńczy chyba śpi jak na razie..polegam na sobie :D

Dodaj komentarz